7.5/10

Odebrała życie, w zamian musi oddać serce – Dwór Cierni i Róż, Sarah J. Maas

12:04

Dziewiętnastoletnia Feyra jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyra zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyra musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyra będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
opis wydawcy

Myślę, że kłamstwem nie będzie stwierdzenie, iż Sarah J. Maas podbiła swoją twórczością świat. Już od jakiegoś czasu słyszałam zewsząd zachwyty na temat jej Szklanego tronu, a następnie Dworu Cierni i Róż. Ja na pierwszą styczność z tą autorką wybrałam ten drugi tytuł – czy słusznie?

Niektórzy szukają mnie przez życie całe, lecz nigdy się nie spotykamy,
Pocałunek zaś ofiarowuję tym, którzy nie depczą mnie swymi stopami.
Niektórzy mówią, że łaskami swymi obdarzam mądrych i gładkich,
Lecz me błogosławieństwo jest dla tych, którym nie brak odwagi.
Zazwyczaj me działanie zdaje się wszystkim darem cudnym,
Lecz wzgardzona staję się potworem do pokonania trudnym
I chociaż każdy cios mój góry kruszyć by pozwolił,
Gdy zabijam, robię to bardzo powoli...

Już po kilku pierwszych przeczytanych rozdziałach tej książki w oczy rzucają się pewne aspekty – pozytywne, jak i negatywne. Do tych drugich z pewnością mogę zaliczyć tłumaczenie DCiR, które niezbyt przypadło mi do gustu. Podczas lektury nie raz odnosiłam wrażenie, że lepiej byłoby przeczytać ją w oryginale, bo polski język czasami ujmował jej nieco sensu (człeczyno?). Niezwykle pozytywnie zaś zaskoczył mnie styl pisania Sarah, ba! – śmiem twierdzić, iż jest to jeden z lepszych z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia, a już w szczególności jeśli chodzi o młodzieżówki. Dwór Cierni i Róż jest poetycki, a jednocześnie mroczny i... Zabawny. Nie raz zdarzyło mi się zaśmiać ze słownych przepychanek wykreowanych przez J. Maas bohaterów.

– Czy nie sypiasz nocami, aby przygotować sobie świeży zapas ciętych ripost na kolejny dzień?

Niewątpliwie ogromnym plusem tej powieści jest również stworzony przez autorkę świat. Mamy tu krainę zwaną Prythianem rządzoną przez siedmiu książąt mieszkających w siedmiu dworach. Pochodzą oni z Wysokiego Rodu Faerie, a więc posiadają moce magiczne, o jakich człowiek nawet nie marzy. Pięćdziesiąt lat temu na tych ziemiach pojawiła się pewna skaza, która teraz pragnie zebrać swoje żniwa. Jest też pewna Ona – tajemnicza kobieta wzbudzająca strach nawet w władcach dworów. 

Freya Feyra trafia do Dworu Wiosny, pod opiekę księcia Tamlina. Tam poznaje sekrety Prythianu, niejednokrotnie poddaje próbie swoją odwagę, by ostatecznie wyruszyć na krwawą misję. Nie jest to irytująca bohaterka, ale też nie zapałałam do niej ogromną sympatią. Podobnie z resztą wygląda mój stosunek do Tamlina. Dwoma postaciami, które rzeczywiście bardzo polubiłam, są Lucien oraz Rhysand – za ich honor, poświęcenie i czarny humor. Tak naprawdę niewiele da się powiedzieć na temat bohaterów DCiR bez spoilerów, ponieważ to właśnie ich tajemnice przeszłości stanowią najważniejsze wątki książki.

– Ciesz się swoim ludzkim sercem, Feyro. Żałuj tych, którzy nie czują już nic.

A jednak Dwór Cierni i Róż nie jest idealny. Właściwie, to przez pierwsze 350 stron byłam zawiedziona tym, co czytam. Fabuła nie pędziła na łeb na szyję i nie mogłam się w nią kompletnie wkręcić. Bałam się, że to będzie kolejna kompletnie nieangażująca lektura. Ale ostatnie 150 stron... I te zakończenie... Coś pięknego.

– Nadziei potrzebujemy w równej mierze co chleba i mięsa – wszedł mi w słowo i spojrzał na mnie bystrym wzrokiem, co u niego było rzadkością. – Potrzebujemy nadziei, bo ona daje nam siłę, by trwać.

Dwór Cierni i Róż wywołał u mnie mnóstwo sprzecznych emocji, a mimo to finalnie przypadł mi do gustu. Nie jest wybitny, niejednokrotnie denerwuje (a w szczególności romans [#teamRhysand]), lecz warto po niego sięgnąć. To baśniowa historia, pełna prastarej magii, miłości i cierpienia, prawdy oraz kłamstw. Już nie mogę doczekać się kontynuacji, która, jeśli wierzyć zagranicznym recenzentom, jest jeszcze lepsza!

★★★★★★★½

W y z w a n i a:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,8 cm)

You Might Also Like

0 komentarze

Prawa autorskie

Całość prezentowanej strony internetowej stanowi własność autorki bloga i jest utworem w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 90, poz. 631). Żadna jej część nie może być rozpowszechniana lub kopiowana w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny lub inny) bez pisemnej zgody autorki.
Materiały zawarte na niniejszym blogu mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji.