7.5/10

Nie wiesz, kim jesteś, dopóki tego nie odkryjesz...

18:06


Do tej pory zdarza mi się podśpiewywać piosenkę z czołówki H2O - seriali takich jak ten po prostu się nie zapomina. Niestety jego odcinki puszczane w telewizji są tylko w rzadkich przypadkach, więc pozostało mi błądzić w podmorskim świecie syren jedynie przy pomocy mojej wyobraźni. 
Jednakże ostatnio miałam przyjemność odświeżyć sobie ten magiczny świat dzięki książce ,,Wielki błękit" autorstwa Jennifer Donnelly.

Akcja tej książki rozgrywa się w Miromarze, będącej pod rządami Isabelli. Jej pierworodna córka, Serafina, przygotowuje się właśnie do Dokimi - starożytnej ceremonii, podczas której musi udowodnić, że płynie w niej królewska krew. Dziewczyna boi się, że nie uda jej się przejść wszystkich trzech prób. Do tego dochodzi jej mrożący krew w żyłach sen dotyczący budzącego się pradawnego zła.
Podczas ceremonii staje się coś, czego nikt z mieszkańców Miromary się nie spodziewał. Skrytobójca wypuszcza strzałę trafiając w pierś Isabelli. Serafina i Neela, najlepsza przyjaciółka naszej głównej bohaterki, zmuszone zostały do ucieczki. Dziewczyna nie ma pojęcia, czy jej matka żyje oraz co stało się z jej poddanymi. Podczas dalszych przygód Sera poznaje wreszcie swoje przeznaczenie oraz zadanie, jakie ma do wykonania. Jak wiele będzie musiała poświęcić, by rozwikłać intrygę zagrażającą istnieniu całego podmorskiego świata?

"Córko Moruadh, pięć takich znajdź,
których odwaga nadziei da trwać.
Jedną, co niesie światło, gdy kroczy
Jedną, co dar ma wizji proroczych. 
Jedną, co nadal jeszcze nie wierzy,
Przez co wciąż ślepo nieprawdę szerzy.
Jedną o duszy z boską iskrą,
Jedną, co zna pieśni wszelkich istot. 
Wspólnie odnajdźcie talizmany,
Które sześciu władców nosiło u boku.
Dziś skryte pośród morskiej piany
Po wielkiej bitwie światła i mroku.
Początek tej książki był dosyć trudny i pod tym względem przypominał mi ,,Czas Żniw". Tak samo jak Shannon autorka ,,Wielkiego Błękitu" wykreowała świat całkowicie od podstaw. Prolog i pierwszy rozdział to istna katorga ze względu na nadmiar dziwnych słów i postaci, ale potem wpływamy szybkim nurtem do świata Serafiny i nawet nie myślimy o tym, by wracać na ląd. Spowodowane jest to wciągającą fabułą oraz lekkością z jaką posługuje się piórem Donnelly.

Naprawdę zakochałam się w przygodach syrenek i jestem pod ogromnym wrażeniem wykreowanego przez autorkę świata. Książka jest dopracowana w każdym szczególe i nie zabrakło w niej nawet zwalających mnie z nóg morskich parafraz, takich jak chociażby:
"Jesteś biała jak brzuch rekina. (str. 17)
Albo:
"Opowiadałam ci takie rzeczy, kiedy byłaś malutką syrenką, żebyś była grzeczna. (...) To było tylko bicie morskiej piany. (str. 17)
Jednakże parafraza Nie dla psa kiełbasa wygrała wszystko!
"Proszę, kochana. (...) Wodne jabłuszka, węgorzowe jagody, peklowane gąbki... Twoje ulubione - to mówiąc, pacnęła zbliżającą się zieloną mackę. - Sylvestre, nie dla ośmiornicy gąbka! (str. 40)
W ,,Wielkim błękicie" oprócz mnóstwa podmorskich stworzeń znajdziemy przesłanie, które dotyczy każdego z nas i wielu, w tym ja, ma z nim ogromny problem. Jennifer Donnelly poprzez swoją powieść skłania czytelnika do wiary w siebie, a ja kompletnie nie spodziewałam się, że autorka jako główne danie zaserwuje mi solidnego kopa do działania. Już dawno po przeczytaniu książki nie miałam aż tyle pozytywnej energii.

W kwestii bohaterów tej książki również zostałam mile zaskoczona. Bardzo polubiłam Serę, która nie raz zaskakiwała mnie swoim temperamentem, a jej charakter przypominał mi Katniss z Igrzysk Śmierci. Oprócz tego utożsamiłam się z Neelą bo, jak się okazało, nie tylko ja w stresowej sytuacji sięgam po słodycze. Jestem też strasznie ciekawa tego, jak Donnelly rozwinie w dalszych częściach wątek miłosny, gdyż w pierwszym tomie urwał się on na 110 stronie (tak, sprawdzałam!).

Nie byłabym sobą, gdybym nie pochwaliła pięknego wydania ,,Wielkiego błękitu". Strasznie się cieszę, że wydawnictwo Zielona Sowa zdecydowało się pozostawić tą cudowną, amerykańską okładkę. Jednakże podczas jej czytania uważajcie na tytułowy napis, bo bardzo łatwo go zniszczyć. 
Wewnątrz książka prezentuje się równie genialnie. Każdy rozdział rozpoczyna się jasnoniebieskim, wodnym motywem fal. Nie można od niej oderwać wzroku!

Podsumowując:
Jeżeli tak jak ja uwielbiasz syreny to koniecznie sięgnij po ,,Wielki błękit"! Ja już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, by poznać dalsze przygody Serafiny i jej towarzyszek. Gorąco zachęcam was do zapoznania się z tą lekturą oraz piosenką Bei Miller dotyczącą właśnie książki Jennifer Donnelly :)

Ocena: 7.5/10
Wielki Błękit | Rogue Wave | Dark Tide | tom 4

W y z w a n i a:
Z literą w tle
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,2 cm)
Czytam opasłe tomiska
52 książki
Okładkowe Love
Klucznik (Coś białego)
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa!

You Might Also Like

0 komentarze

Prawa autorskie

Całość prezentowanej strony internetowej stanowi własność autorki bloga i jest utworem w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 90, poz. 631). Żadna jej część nie może być rozpowszechniana lub kopiowana w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny lub inny) bez pisemnej zgody autorki.
Materiały zawarte na niniejszym blogu mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji.