opis wydawcy
Mama łapie mnie za kciuki i je ściska.
– Jesteśmy jak bohaterowie książki, a on nie chce jej dać nikomu do poczytania.
Nie jestem wierną wyznawczynią zasady najpierw książka, potem film, ale tym razem poczułam silną potrzebę zapoznania się na początku właśnie z pierwowzorem dzieła. To Oscar dla Brie Larson, która dała wielki popis w Ex Machinie, przyciągnął mnie do postaci małego Jacka oraz jego Mamy. Teraz przyszedł czas, abym to ja przekonała was do przeczytania Pokoju – a musicie to zrobić, bo ominięcie takiej lektury byłoby grzechem.
Pokój to historia młodej dziewczyny, która w wieku dziewiętnastu lat została uprowadzona i zamknięta w małym pokoiku na podwórzu Starego Nicka. Jeśli kiedyś było wam szkoda małego Harry'ego zmuszonego do spędzenia połowy swego dzieciństwa w komórce pod schodami, to uwierzcie mi – jego historia nie umywa się do tego, jak żyć musieli główni bohaterowie powieści Emmy Donoghue. Cała książka przedstawiona jest z perspektywy Jacka, pięcioletniego chłopca, dla którego cztery ściany Pokoju były wszystkim. To właśnie on opisze nam wygląd pomieszczenia, Mamę, swoje przyzwyczajenia, jadłospis, wytłumaczy nam, dlaczego śpi w szafie, liczy stęknięcia łóżka, swoje zęby, co to jest Niedzielna Rozpusta i inne tak istotne w jego życiu rzeczy. Wyglądem nie różni się bardzo od normalnego chłopca, może poza tym, że jego włosy sięgają niemal pasa. Potrafi czytać i pisać, ale nigdy nie widział prawdziwego świata, jego Nazewnątrz. Do czasu.
Myślę, że czas się rozprowadza po świecie cienko jak masło, po drogach i domach i placach zabaw i sklepach, tak że na każdym miejscu jest tylko troszkę rozsmarowanego czasu, a potem każdy musi pędzić do następnej porcji.
Ta pozycja nie nada się dla osób o słabych nerwach. Jest mocna, a przede wszystkim prawdziwa i właśnie to nadaje jej tak bardzo przerażającego wydźwięku. Mamy tu niesamowicie ukazaną relację mama–syn, dwie uzależnione od siebie osoby, w tym kobietę, która tak naprawdę wykreowała dla swojego dziecka odrębną rzeczywistość. Dzięki Pokojowi możemy dowiedzieć się jak wyglądało życie Jacka i jego Mamy w zamknięciu, ale też jakie konsekwencje w psychice dwojga tych ludzi wywołało długotrwałe odcięcie od świata.
Na pochwałę zasługuje też kunszt pisarski autorki, jak i tłumaczki – Ewa Borówka odwaliła kawał wyśmienitej roboty. Poznawanie tej historii z perspektywy Jacka było niesamowitym przeżyciem, bo dzięki temu oprócz głównego wątku otrzymaliśmy też ciekawy wątek poboczny, jakim był sam Jack, jego dziecięce przemyślenia i zagwozdki. Fenomenalny zabieg autorki zdecydowanie jest warty podziwu, ponieważ wszystkie poprzestawiane szyki zdań jak i błędy stylistyczne czy też językowe wypadły niezwykle naturalnie, jakby rzeczywiście słowa do tej książki układało dziecko, inteligentne jak na swój wiek, ale wciąż dziecko.
Jak wydmuchuje nos, składam chusteczkę, żeby nikt nie zobaczył smarków, to taka tajemnica.
Nie łatwo jest ująć w ładny, a czasami nawet zabawny sposób tak trudny temat, jednak Emmie Donoghue się to udało. Wciąż przeraża mnie fakt, iż takie historie zdarzają się i nawet wracając do domu ze szkoły/pracy, możemy spojrzeć i pominąć Pokój, ludzi, którzy potrzebują ratunku. Książkę gorąco polecam wszystkim fanom powieści zahaczających o tematykę typowo psychologiczną. Warto, naprawdę warto przeczytać, gdyż tak niezwykle oddziałującej na czytelnika lektury nie spotkałam już od dawna.
★★★★★★★★
W y z w a n i a:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,8 cm)
Za udostępnienie egzemplarza książki dziękuję wydawnictwu Sonia Draga.
0 komentarze