Po ucieczce z lochu, przerażony Thor dowiaduje się o kolejnym zamachu na króla MacGilla. Gdy król umiera, w królestwie wybuchają zamieszki, a Królewski Dwór kipi chorobliwą ambicją, zazdrością, przemocą i zdradą. Następcę tronu należy wybrać spośród dzieci króla. Do tradycji należy, by pretendenci do tronu z rodziny MacGillów próbowali podźwignąć starożytny Miecz Przeznaczenia, źródło całej mocy rodu. Nikomu się to jeszcze nie udało. Na domiar złego do ataku szykuje się ród McCloudów, z którym MacGillowie od lat prowadzą wojnę.
Thor zaczyna powoli uświadamiać sobie, kim jest i do czego jest zdolny. Zaczyna dojrzewać do roli wojownika i walczy o miłość Gwendolyn. Wkrótce jednak otrzymuje rozkaz, by wraz z braćmi przygotować się do Rytuału Stu Dni: piekielnej, wyczerpującej wyprawy, która czeka wszystkich przyszłych wojowników Legionu. Będą musieli przejść przez Kanion, opuścić Krąg i dotrzeć przez Morze Turtuwiańskie na Wyspę Mgieł, podobno strzeżoną przez smoka.
Czy uda im się wrócić i czy Thor pozna wreszcie tajemnicę swojego przeznaczenia?
Zdecydowałam, że kontynuuje sagę Krąg Czarnoksiężnika, by dać się Morgan Rice jeszcze czymś wykazać. I w sumie nie był to tak zły pomysł, bowiem ,,Korowód królów" okazał się być lepszy od swojego poprzednika.
Tym razem w Kręgu naprawdę zaczyna się coś dziać. Walka o tron, wysokie prawdopodobieństwo ataku ze strony McCloudów oraz Rytuał Stu Dni sprawiają, iż książkę czyta się z większym napięciem. Naprawdę cieszę się, że autorka postanowiła wreszcie rozkręcić akcję, bo dzięki temu ,,Korowód królów" pochłonęłam w mgnieniu oka.
Styl pisania Morgan Rice nie poprawił się i nadal był przeciętny, jednak gdyby nie te wszystkie zbędne monologi bohaterów, to można by przymknąć na to oko. Lecz po co zacząć rozwijać jakiś ciekawy wątek, skoro można po raz enty rozpisać na dwie kartki przemyślenia bohatera? Ja zrozumiałabym, gdyby pojawiło się to raz, ale nie trzy razy i w kółko to samo!
Wszyscy jesteśmy jedynie pionkami w rękach losu, kukiełkami miotanymi jego zrządzeniem. (...) Pytanie, z którym musimy się zmierzyć, nie brzmi, do czego mamy dążyć, ale kim chcemy być.
Cienka objętość ,,Korowodu królów" jest moim zdaniem ogromnym błędem. Gdyby autorka wyrzuciła te wszystkie monologi i rozszerzyła końcówkę o dotarcie do Wyspy Mgieł, zakańczając ją w jakimś tragicznym momencie, to czy ta książka nie wydawałaby się od razu lepsza? Szkoda, że Rice nie przemyślała tego, ponieważ całościowo powieść ta nie wypada źle, ale dupy nie urywa i mogło być lepiej.
Przemianie ulegli również bohaterowie tej serii. Wreszcie Thor przestał mnie irytować, a o jego przygodach czytało mi się bardzo przyjemnie. Żałuję, że autorka nie napisała rozdziału z perspektywy matki Gwen albo jej siostry - to właśnie te dwie postacie bardzo mnie intrygują i z chęcią poznałabym ich zdanie na temat tego, co aktualnie dzieje się w królestwie.
,,Korowód królów" na tle ,,Przeznaczenie bohaterów" wypada naprawdę dobrze. To książka o miłości, przyjaźni, politycznych intrygach, rywalizacji, zdradzie, ale przede wszystkim o procesie dojrzewania i zmianach, jakie zachodzą wtedy w człowieku. Wciąga, trzyma w napięciu oraz niejednokrotnie ekscytuje. Choć mogła być lepsza, to i tak jestem z niej zadowolona i wierzę, że trzeci tom będzie jeszcze lepszy.
Jeśli polubiłeś pierwszą część sagi Krąg Czarnoksiężnika, to zachęcam cię do sięgnięcia po księgę drugą - na pewno się nie zawiedziesz!
★★★★★
W y z w a n i a:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,7 cm)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Feeria Young!
0 komentarze