10/10

Strach tnie głębiej niż miecze

14:14

W Westeros nie dzieje się zbyt dobrze. Po śmierci Roberta królowa regentka robi co tylko jej się podoba, bracia Baratheonowie wdają się ze sobą w konflikt, który doprowadza do wojny, a w każdym z królestw, od Smoczej Wyspy po Koniec Burzy, dawni wasale Żelaznego Tronu ogłaszają się królami. Kiedy Nocna Straż brnie przez zaspy śniegu za Murem, do Cytadeli przylatuje biały kruk zapowiadający koniec lata. Co jest ich największym wrogiem - oni sami, czy może zima? Czyj upadek zwiastuje tańcząca wśród gwiazd tajemnicza czerwona kometa? I wreszcie, kto jest prawowitym władcą Siedmiu Królestw?

,,Starcie królów" jest jednocześnie czymś innym, ale też takim samym. Bo pomimo tego, że styl pisania Martina oraz bohaterowie się nie zmienili, to mamy tu do czynienia z czymś całkiem odmiennym. Praktycznie cała fabuła drugiego tomu sagi Pieśni Lodu i Ognia opiera się na planowaniu i walczeniu w wojnach. Dzięki temu możemy w pełni podziwiać kunszt pisarski Martina i jego wiedzę na temat bitew - tych lądowych, jak i tych morskich. To właśnie te drugie sprawiły, że podczas czytania książki musiałam zbierać z podłogi moją szczękę. Nie wierzę, żeby Martin w trakcie pisania nie miał obok jakiejś karteczki z nazwami i właścicielami tych wszystkich stateczków, bo zapamiętać je wszystkie jest rzeczą niewykonalną!

O tym, że George jest mistrzem dialogów i opisów chyba nie muszę wspominać. Mogę jednak napisać o tym, jak to jego twórczość pochłania i sprawia, że nie można się od niej oderwać. Podczas czytania sagi Pieśni Lodu i Ognia wchodzimy do świata Westeros i uczestniczymy we wszystkich wydarzeniach opisanych w książce. Nic nie działa na wyobraźnię tak dobrze, jak Martin. Możemy oczywiście widzieć serialowe Siedem Królestw, ale lepiej jest samemu, w swojej głowie wybudować to państwo od podstaw. Dzięki tak szczegółowo dopracowanym opisom poszczególnych miejsc i budynków, nasza wyobraźnia staje się profesjonalnym architektem. Dla mnie jest to najważniejszy plus tej książki.

- A więc władza to tylko komediancka sztuczka?
- Cień na ścianie - wyszeptał Varys. - Ale cienie potrafią zabijać. A często zdarza się tak, że maleńki człowiek rzuca olbrzymi cień.
Tyrion również się uśmiechnął.
- Lordzie Varysie, czuję, że dziwnie cię lubię. Niewykluczone, że jeszcze każę cię zabić, ale bardzo mnie to zasmuci.
- Czuję się tym wielce zaszczycony.

Bohaterowie na zmianę stają się naszymi przyjaciółmi oraz wrogami. Przywiązujemy się nawet do tych znienawidzonych, a potem mamy książkowy zawał, kiedy dowiadujemy się o ich śmierci. Jest to równocześnie przerażające i intrygujące, że Martin, jak przebiegły lis, co chwila kradnie z naszego Kurnika Fajnych Postaci kolejną zdobycz. Najgorsze jest jednak to, w jaki sposób dowiadujemy się o śmierci danego bohatera. Wszystko wydaje się być normalne, aż tu nagle (dla przykładu oczywiście) do Catelyn przychodzi list z wiadomością o śmierci syna. BANG! i po kolejnej postaci. Wszystko to jest tak niespodziewane, że czasami trzeba jeszcze raz przeczytać daną stronę, by ogarnąć, co się w ogóle stało.

Warto też wspomnieć, że w tej części Martin oszczędził nam najciekawszego wątku, bo w końcu po co pozwolić nam zaspokoić głód wiedzy na temat Matki Smoków, skoro można na ponad tysiąc stronicową książkę dać zaledwie pięć nie mówiących praktycznie nic rozdziałów z perspektywy Daenerys? No dzięki! Na szczęście w drugim tomie pojawiło się więcej czarnego humoru, niż w pierwszym, także mogę Martinowi wybaczyć to przewinienie.

- Wysłannik handlowy z Lys wspominał mi kiedyś, że lord Stannis z pewnością bardzo kocha swoją córkę, bo przecież przystroił mury Smoczej Sały setkami jej posągów. Musiałem mu rzec: ,,Mój panie, to są chimery".

,,Starcie królów" pokazuje nam, że ludzie zawsze uwierzą w to, co będzie im się najbardziej opłacało, nawet jeśli będzie to oszczerstwo najwyższej klasy. Wielokrotne modlitwy ludzi do nieistniejących bogów ukazują nam prawdę dotyczącą poczucia bezpieczeństwa i wiary społeczeństwa, tego, że istota ludzka jest w stanie zrobić wszystko, by ochronić siebie i bliskich, nawet jeśli jest to niemożliwe. 

Z tak rewelacyjnym światem nie spotkałam się jeszcze nigdzie i wątpię, bym znalazła kiedyś coś tak perfekcyjnie dopracowanego, jak saga Pieśni Lodu i Ognia. To istna perełka wśród heoric fantasy. Jeśli i wy uwielbiacie rycerzy, zamki, intrygi, kłamstwa, smoki, potwory i prawdziwe, krwawe wojny, to jest to coś dla was. Ale ostrzegam was - zanim zaczniecie tę przygodę lepiej sprawdźcie, czy wasz portfel bądź biblioteka są w stanie zafundować wam kolejne tomy, bo od tej historii nie można się oderwać!

★★★★★★★★★★

W y z w a n i a:

You Might Also Like

0 komentarze

Prawa autorskie

Całość prezentowanej strony internetowej stanowi własność autorki bloga i jest utworem w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 90, poz. 631). Żadna jej część nie może być rozpowszechniana lub kopiowana w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny lub inny) bez pisemnej zgody autorki.
Materiały zawarte na niniejszym blogu mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji.