Tytuł : Przyjaciele mroku
Tytuł oryginalny : Darkness by my friend
Autor : John Marsden
Strony : 267
Wydawnictwo : Znak
Kategoria : teen, thriller, sensacja, przygodowe
Ach… nie ma piękniejszego uczucia niż to, kiedy po dość długiej przerwie wracasz do swojej ukochanej serii. To jak spotkanie się ze starymi przyjaciółmi ze szkoły, tylko w lepszym wydaniu. Uwielbiam to uczucie, kiedy biorę się za książkę i już po pierwszej stronie nie mogę się od niej oderwać, już wczułam się w jej klimat, a jedyne co spowoduje, że od niej choć na chwilę odejdę, to wybuch bomby atomowej. Albo szkoła. Z resztą, jedno i to samo.
Ellie, Kevin, Lee, Homer oraz Fi przebywają w Nowej Zelandii i próbują leczyć swoją depresję na różne sposoby – jedne lepsze, drugie gorsze. Są rozdarci między swoimi uczuciami. Z jednej strony cieszą się, że wreszcie są bezpieczni i mogą robić co chcą, ale z drugiej strony nie mogą czuć się swobodnie i pewnie. To nie ich miejsce, nie ich powietrze, nie ich ludzie. Ale to i tak lepsze niż branie udziału w wojnie. Jednakże nie oszukujmy się – coś tak pięknego nie mogło trwać zbyt długo. Nasi bohaterowie ponownie wracają do Wirawee, tym razem z prawdziwą i szczegółowo zaplanowaną, przez znających się na fachu żołnierzy, misją. Ale czy wszystko powiedzie się po ich myśli? Czy przeżyją, znajdą swoich rodziców i wreszcie zaznają spokój?
,,Czasami warto zmienić zdanie. To znaczy, że człowiek myśli." (str. 59)
Żadne słowa nie potrafiłyby określić tego, jak wielka jest moja miłość do twórczości Johna Marsdena, która, mam takie wrażenie, z każdym tomem jest co raz lepsza. Po prostu kocham tę historię, wykreowane przez autora postacie, dosłownie wszystko, wszystko, wszystko. Po tych czterech przeczytanych tomach spokojnie mogłabym stać się przewodnikiem po Wirawee, ponieważ opisy Marsdena są tak dobre, że mogę je bez problemu szczegółowo sobie wyobrazić.
W stylu pisania Johna nic się nie zmieniło – nadal jest idealny dla nastolatków, jak i dla dorosłych. Jedyną rzeczą, jaka zmieniła się w Przyjaciołach mroku, są bohaterzy. To nie są już te same dzieciaki, co w pierwszym tomie. Wyraźnie widać jak dorośli, jak zmieniły się ich poglądy oraz nastawienie do świata. Przeżyli wiele ciężkich chwil, a mimo to nadal walczą. Walczą za swoje miasto, za swoją ojczyznę. Ich patriotyzm bardzo mnie porusza, lecz nie tylko to. Jestem również pod wrażeniem tego, że nie poddali się, że nie zwariowali. Tęsknią za swoją rodziną, ale mają siebie i swoją przyjaźń. Troszczą się o siebie jak rodzeństwo. I właśnie to jest takie cudowne w książkach Marsdena. Potrafi on przekazać nam za pomocą niewielu prostych słów tak wiele ważnych wartości. Zasada minimum słów - maximum treści sprawdza się u niego doskonale.
,,Kiedy to się skończy, przeżyję swoje załamanie nerwowe. Zapracowałam na nie, jestem do niego uprawniona, zasługuję na nie i na pewno z niego nie zrezygnuję."
Nie pozostało mi nic innego, jak polecić wam tę serię. Jeśli jej jeszcze nie czytaliście to nie wiem, na co jeszcze czekacie. Jutro to seria, która uczy nas mocy miłości, przyjaźni, samotności, bezradności, ale też poświęcenia. Pokazuje nam prawdziwe życie młodych partyzantów, zmagających się z wojną oraz samym sobą. Jeśli szukacie książki która sprawi, że przyśpieszy wam puls, a ręce zaczną trząść się ze strachu, to zdecydowanie jest to seria dla was.
Kiedy zaczęła się wojna | W pułapce nocy | W objęciach chłodu | Przyjaciele mroku | Gorączka | Cienie | Po drugiej stronie świtu
W y z w a n i a :
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2 cm)
0 komentarze