Callie, dawniej bezdomna, mieszka teraz z Tylerem i Michaelem w okazałej rezydencji zapisanej jej przez bogatą renterkę Helenę. Pomimo zburzenia i zdelegalizowania przez rząd banku ciał, nosiciele chipów, w tym Callie, są tropieni i porywani przez nieznanych prześladowców, zainteresowanych dokonywaniem na nich eksperymentów. Callie długo unika uprowadzenia, w końcu jednak i ona zostaje uwięziona przez rządowego agenta, który poddaje ją i jej przyjaciela brutalnym testom. Po wydostaniu się z więzienia jadą do nowej siedziby Brockmana. Callie ma nadzieję odnaleźć tam swojego ojca i uwięzionych przyjaciół. Zdemaskowanie Brockmana okazuje się trudniejsze niż się spodziewała…
- lubimyczytac.pl
Zacznijmy może od tego, że zawiodłam się na Enderze. Oczekiwałam kontynuacji, która porwie mnie równie mocno jak Starter, a tymczasem otrzymałam ptaka ze złamanym skrzydłem, próbującego polecieć na sam szczyt drzewa (w tym przypadku rynku wydawniczego), jak się pewnie domyślacie - nieudolnie.
Choć nie ukrywam, że pomysł Lissy Price był całkiem dobry, schemat zniszczył tę potencjalnie dobrą historię. W Enderze pojawia się dużo nowych postaci, poznajemy kilka ciekawych smaczków dotyczących świata, w których żyją bohaterowie, jest sporo tajemnic... Ale to wszystko jest bardzo sztuczne i na siłę, jakby autorka podczas pisania tej książki myślała przede wszystkim o tym, co pojawia się w innych powieściach i co by tu mogła wpleść, zamiast stopniowo zaciekawiać czytelnika. Osobiście ucięłabym kawałek Startera, dodała 1/3 Endera i zrobiła z tego jedną, trochę dłuższą, ale przynajmniej wciągającą lekturę.
- To ja, cały ja jestem w tej skorupie. Bo co ma mnie definiować? Skóra? Wiesz, że można ją wygładzić wiązkami lasera. Mięśnie? Można je zbudować elektroniczną stymulacją. Zbędny tłuszcz? Znika po zabiegu zamrażania. Mam nadzieję, że jestem czymś więcej. Czymś więcej niż to. - Machnął przed sobą ręką. - Niż ciało Jeremy'ego Stone'a. Mnie definiuje to, co myślę, w co wierzę. Co czuję.
Bardzo zdziwiły mnie również dwie rzeczy: po pierwsze, że Price uśmierciła aż tyle postaci, a po drugie, że kompletnie się tym nie przejęłam. Kiedy przewróciłam ostatnią stronę tej książki i odłożyłam ją na bok, by zebrać myśli na jej temat, byłam przede wszystkim bardzo wkurzona i zawiedziona. Ten sam świetny świat, dobre opisy, niesamowita technologia. Można by to wykorzystać w genialny sposób, ale autorka poszła po linii najmniejszego oporu. Wszystkie chwile grozy trwały dosłownie moment, bo zaraz pojawiała się jakaś magiczna postać i ratowała naszej trójce głównych bohaterów tyłki. Było to moim zdaniem zbyt proste, kompletnie nie przemyślane, jakby Lissa Price chciała przeszkodzić wykreowanym przez siebie charakterom, jednak nie widziała, jak ich potem z tego wyciągnąć, a już nawet moja młodsza siostra potrafiłaby wymyślić lepszy na to sposób. To właśnie dlatego podczas czytania Endera dałam się zaskoczyć zaledwie raz, a przecież tyle jest tu zwrotów akcji.
Zakończenie tej historii również mnie nie zadowoliło. Chciałam, by trochę przypominało mi zakończenie Kosogłosa - mieszanka dobrego i złego, żeby czytelnik odłożył ją na półkę szczęśliwy, a jednocześnie z lekko złamanym sercem. Tę historię można było zakończyć w fenomenalny sposób, ale Price znów zawiodła. Końcówka Endera nie mówi nam kompletnie niczego, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Tam wszystko dzieje się szybko, bez żadnego większego sensu, a scena, w której Callie jedzie do Zakładu numer 37 była tak żałosna, że nie mogłam powstrzymać westchnienia irytacji.
Cieszę się, że w tej części mogliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o Middlerach (osobach w wieku średnim, które było stać na wykupienie sobie szczepionki). Intrygujący był również wątek z ojcem Callie, bo czytelnik zachodził w głowę, czy on żyje, czy to może jeden wielki żart. Poznajemy dużo nowych postaci, między innymi Metali (tak Price nazwała osoby będące kiedyś dawcami ciał i posiadające w głowie neurochipy pozwalające zdalnie sterować ich zachowaniem) oraz Hydena, towarzysza i obrońcę Callie, który sporo namiesza w tej historii i to właśnie jego postać raz, a konkretnie, zaskoczyła mnie w Enderze. Skoro jestem już przy bohaterach, to ostrzegam, abyście nacieszyli się Tylerem póki jest, bo przez większą część książki siedzi sobie w domku w górach i przygotujcie się też na to, że Callie będzie beznadziejna i irytująca. Bo będzie. I to bardzo.
(...) pechowe doświadczenia z bankiem ciał nauczyły mnie jednego: uroda jest przeceniana. Piękno nie polega na dorównaniu standardom gwiazd filmowych, lecz na byciu sobą. Uroda przychodzi i odchodzi. Natomiast nikt inny nie może być tobą.
Lissa Price jasno próbowała przekazać nam przesłanie tej książki, które mówi, że nie ważne, czy jesteś bogaty czy biedny, młody czy stary, zasługujesz na to, by być traktowanym z szacunkiem. Mimo tego, że zgadzam się z nią w stu procentach i tak jestem niezadowolona z tej pozycji. Być może wynika to z tego, że naoglądałam się zbyt wielu serialów kryminalnych, ale jak dla mnie w Enderze było zbyt dużo sytuacji nierealnych. Jeżeli więc macie zmysł Sherlocka to obawiam się, że tak jak ja domyślicie się rozwiązania większości wątków, jeśli jednak nie posiadacie go w ekwipunku, to polecam wam tą powieść.
★★★★★
W y z w a n i a:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,3 cm)
Czytam opasłe tomiska
52 książki
Okładkowe Love
Klucznik
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,3 cm)
Czytam opasłe tomiska
52 książki
Okładkowe Love
Klucznik
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Albatros!
0 komentarze